Z tego artykułu dowiesz się:
• dlaczego brak asertywności odbiera Ci autorytet i energię w pracy,
• jak gniew i emocje mogą stać się Twoimi sprzymierzeńcami w budowaniu granic,
• w jaki sposób asertywność przekłada się na szacunek zespołu, klientów i Ciebie samej.
Wychodzisz z pracy ostatnia, choć miałaś skończyć o 19:00?
Przymykasz oczy na spóźnienia, bo boisz się, że jak upomnisz pracownicę, to zagrozi odejściem?
A może odbierasz telefony od klientek na wakacjach i jesteś dostępna non stop – „bo jak nie odbiorę, pójdą do konkurencji”?
Brzmi znajomo?
Tak wygląda codzienność wielu właścicielek i menedżerek salonów beauty, które próbują „utrzymać zespół”, „nie psuć atmosfery”, „zadowolić wszystkich” – tylko nie siebie. To nie troska czy empatia. To brak asertywności. A jego konsekwencje są poważniejsze, niż się wydaje.
Kiedy mówisz „tak” wszystkim, mówisz „nie” sobie
Branża beauty to praca z ludźmi – pełna emocji, oczekiwań, wrażliwości. Ale to też biznes. A biznes wymaga granic, zasad i odpowiedzialności. Gdy ich brakuje, Ty — jako liderka, właścicielka, szefowa — stajesz się łatwym celem. Dla klientek, które „tylko szybciutko na poprawkę”, dla pracownic, które „zapomniały się wpisać w grafik”, dla wspólniczek, które „liczyły, że zrobisz to Ty”.
Jeśli nie postawisz granicy, inni będą wchodzić Ci na głowę nie dlatego, że są źli, ale dlatego, że… mogą.
To naturalny mechanizm społeczny – ludzie testują, na ile mogą sobie pozwolić. Jeśli nie usłyszą „stop”, będą przesuwać granicę coraz dalej. W efekcie Ty czujesz się coraz bardziej zmęczona, sfrustrowana i… niewidzialna.
Gniew nie jest Twoim wrogiem
W branży beauty trudno sobie pozwolić na „fuknięcie” czy „focha” – przecież klienci oczekują miłej atmosfery, uśmiechu, profesjonalnej obsługi, dostępności. Ale to nie znaczy, że nie masz prawa czuć złości. Gniew to emocja, która mówi: „moja granica została przekroczona”. Problem nie leży w gniewie – tylko w tym, co z nim robimy.
Emocje są naszymi sprzymierzeńcami. Nie trzeba ich tłumić ani się ich bać. Warto je usłyszeć i zapytać siebie: „Co jest dla mnie ważne? Gdzie kończy się moja dostępność?” Właścicielka salonu, która po raz kolejny zostaje po godzinach, by przyjąć klientkę, może poczuć frustrację. To nie znak, że jest złą osobą – to informacja, że jej granice zostały naruszone. Asertywność to umiejętność powiedzenia: „Dziś już zamykamy, zapraszam jutro”.
Bez tłumaczenia się. Bez poczucia winy. Bez strachu.
Jak mówił Marshall B. Rosenberg: „Za każdym gniewem stoi niezaspokojona potrzeba.” Jeśli nie rozpoznajesz tych potrzeb – nie zbudujesz zdrowych relacji z zespołem ani z klientami. Będziesz reagować emocją, a nie decyzją. A dobry lider reaguje świadomie – nie odruchowo.
Asertywność to nie bycie „niemiłą” szefową
Często słyszę od kobiet prowadzących salony: „Nie chcę być zołzą”, „Nie chcę stracić dziewczyn z zespołu”, „Nie umiem mówić ‘nie’, zaraz mam poczucie winy, że za dużo wymagam a nic nie daję”. Asertywność nie ma nic wspólnego z byciem niemiłą. Bo nie chodzi o to, aby w złości wykrzykiwać swoje racje i zaznaczać granice krwią. Kiedy doświadczasz takich stanów, oznacza to, że oczekujesz od innych, aby domyślili się czego potrzebujesz i reagowali tak, jak chcesz. Takie myślenie z kolei wskazuje na opór przed wzięciem odpowiedzialności za własne reakcje i własne zachowania. Jest próbą zepchnięcia na zewnątrz tego, co możemy zmienić tylko od środka.
Asertywność to szacunek — i dla siebie, i dla innych.
Nathaniel Branden, autorytet w dziedzinie samooceny, pisał: „Osoba o zdrowym poczuciu własnej wartości nie musi dominować nad innymi. I nie pozwala, by inni dominowali nad nią.” To właśnie robisz, gdy mówisz:
– „Widzę, że znowu się spóźniasz. Dla mnie punktualność jest ważna – to warunek pracy u mnie.”
– „Nie odbieram telefonu po 18:00 – wtedy mam czas dla rodziny.”
– „Jestem na urlopie – jeśli to pilne, proszę pisać na salonowy numer, nie prywatnie.”
To nie brak elastyczności. To profesjonalizm.
W branży beauty, gdzie emocje często grają pierwsze skrzypce, łatwo wpaść w pułapkę bycia „zbyt miłym” szefem. Chcesz, aby Twój zespół Cię lubił, więc unikasz trudnych rozmów, przymykasz oko na błędy, a w efekcie tracisz kontrolę.
Autorytet nie istnieje bez asertywności
Autorytet rodzi się z szacunku – a szacunek pojawia się tam, gdzie są jasne zasady i granice. Pracownicy nie szanują szefa, który jest zawsze „na tak”, bo wiedzą, że mogą go przestawić jak pionek na szachownicy. Szanują tego, kto potrafi powiedzieć „nie”, kto jasno komunikuje swoje oczekiwania i nie boi się ich egzekwować. Ludzie nie szanują nas za to co mówimy, ale za to kim jesteśmy i to ze stanu bycia pochodzi autorytet. Asertywność jest jego fundamentem. Bez niej nie zbudujesz prawdziwego szacunku – ani w oczach zespołu, ani klientów, ani… własnych. To właśnie asertywność sprawia, że Twój głos jest słyszany, a Twoje decyzje respektowane. To ona pozwala Ci być liderem, a nie tylko „kolegą z pracy”.
Jak budować asertywność i autorytet w praktyce?
- Bądź konsekwentna – jeśli ustalasz zasady, trzymaj się ich. Przykład? Jeśli w Twoim salonie obowiązuje zasada punktualności, nie rób wyjątków. Konsekwencja buduje autorytet.
- Nie bój się trudnych rozmów – asertywny szef nie unika konfliktów, ale rozwiązuje je w sposób konstruktywny. Jeśli pracownik zachowuje się nieodpowiednio, porozmawiaj z nim, zamiast czekać, aż problem się pogłębi. Nie podejmuj jednak rozmów pod wpływem emocji. Daj sobie czas na uspokojenie i przemyślenie, co chcesz zakomunikować.
- Dbaj o siebie – przemęczony, zestresowany i sfrustrowany szef nie będzie w stanie utrzymać autorytetu. Skoro Ty nie szanujesz siebie, dlaczego inni mieliby to robić?
- Rozwijaj się – pracuj nad swoją samooceną i poczuciem własnej wartości. Innych ludzi oceniamy tylko przez pryzmat tego, co myślimy o sobie.
- Słuchaj swoich emocji – traktuj je jak drogowskazy, nie wrogów. Jeśli czujesz złość lub frustrację, to sygnał, że czas postawić granicę.
Nie pozwól, aby emocje czy presja otoczenia odebrały Ci kontrolę. Stań się liderem, który inspiruje, buduje zdrowe relacje i prowadzi swój zespół do sukcesu. Asertywność to nie luksus – to konieczność, jeśli chcesz być autorytetem, a nie tylko „miłą szefową”. To codzienna praca, która przynosi realne efekty – w postaci szacunku, spokoju i satysfakcji z pracy.
Jeśli należysz do osób, które mają trudności w stawianiu granic, warto sięgnąć po szkolenia, warsztaty czy coaching i popracować nad własną asertywnością, autorytetem i poczuciem wartości. Żadna praca, jaką wykonujemy w naszym życiu nie przyniesie nam tylu profitów, jak ta wykonana nad sobą.