Z tego artykułu dowiesz się:
– Jak zbudowana jest płytka paznokciowa oraz dlaczego mamy skórki?
– Jakie mogą być skutki zbyt agresywnego opracowywania skórek?
– Jak właściwie „traktować” skórki podczas manikiuru?
Skórki okołopaznokciowe w manikiurze ‒ Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać. Z jednej strony stylista musi pamiętać o dobrostanie płytki paznokcia, a z drugiej powinien dążyć do maksymalnego zadowolenia klientki. Jak to pogodzić?
Zacznijmy od krótkiego przypomnienia, że jednym z podstawowych elementów tworzących aparat paznokciowy jest macierz. Znajduje się ona kilka milimetrów pod skórą i stylista nie ma do niej bezpośredniego dostępu. Na szczęście! Bo skutki byłyby opłakane. Jesteśmy natomiast w stanie wskazać rejon macierzy poprzez silny nacisk na wolny brzeg przedłużonego albo naturalnego paznokcia ‒ wtedy zobaczymy ruszającą się część fałdy proksymalnej. Macierz zbudowana jest z komórek macierzystych, keratynocytów, komórek Langerhansa, komórek Merkla i melanocytów (choć w mniejszej ilości niż w innych rejonach organizmu). Jest ona odpowiedzialna za produkcję komórek nawierzchniowych, które początkowo są miękkie, ale spłaszczają się, łączą z innymi, stają przezroczyste i… finalnie rogowacieją. Jest to swoisty „inkubator”, z którego wypychane są kolejne warstwy zrogowaciałych komórek. Im dalej, tym stają się twardsze. W początkowej fazie wzrostu, zwłaszcza w rejonie lunuli, płytka jest w związku z tym stosunkowo miękka. I dlatego chroni ją uszczelka, potocznie nazywana „skórkami”. Bo ten fragment aparatu paznokciowego jest dość podatny na uszkodzenia. Widziałam już setki paznokci, które po urazach sprzed wielu lat nadal były pobruzdowane, pokiereszowane, zdeformowane, pokryte rowkami. Czasem aż trudno opisać te zmiany. Natomiast dość łatwo zapobiegać ich powstawaniu.
Pracuj ostrożnie
Pracować należy ostrożnie, z wyczuciem, delikatnie. Trzeba zwracać uwagę na doznania klientki. Używać narzędzi zgodnie z ich przeznaczeniem. Nie szaleć z obrotami frezarki. Pilnować ziarnistości pilników i gradacji frezów! Tylko wtedy skórki pozostaną nienaruszone! Bo niestety sam manikiur biologiczny, polegający na odsuwaniu skórek, nie do końca poradzi sobie z trudnymi przypadkami. A dużym utrudnieniem w naszej pracy bywa często nabłonek, czyli transparentna tkanka ściśle przylegająca do płytki paznokcia ‒ uszczelniająca przestrzeń między eponychium a paznokciem. W zależności od indywidualnej lepkości może stanowić bardzo silną ochronę, broniącą dostępu do macierzy. Przy zachowaniu ciągłości eponychium można ‒ i należy ‒ jednak delikatnie ją usunąć, ponieważ pozostawiona na paznokciu nadal transportuje substancje natłuszczające i może spowodować odchodzenie materiału od paznokcia (tzw. podpowietrzenia, lifting). Śmiało mogę powiedzieć, że to wróg numer jeden dla każdego stylisty paznokci. Resztki nabłonka kryją się bowiem we wszystkich możliwych zakamarkach fałd skórnych okalających paznokieć, a zadaniem stylisty jest ich wytropienie i unieszkodliwienie.
I dlatego osobiście uważam, że na obecnym stadium rozwoju branży nie ma już raczej miejsca na „odsuwanie skórek”. Może poza wyjątkowymi przypadkami oczywiście!
Nawet sam manikiur klasyczny odszedł już nieco do lamusa. Albo może inaczej ‒ uległ ubogaceniu o elementy manikiuru frezarkowego. Podstawą klasycznej pielęgnacji jest bowiem praca cążkami, która nadal cieszy się sporą popularnością, ale moim zdaniem nie jest całkowicie wystarczająca dla idealnego (i szybkiego) przygotowania płytki.
Co za dużo, to niezdrowo
Muszę tutaj jednak podkreślić, że nie należy popadać w przesadę. Czuję ogromny opór przed barbarzyńskim wycinaniem skórek, które charakteryzuje metody pracy rodem z Rosji czy Ukrainy. Skórki „jak z rosyjskiego Instagrama” to przesada. Cięcia, które tam obserwujemy, są za głębokie, zbyt inwazyjne, po prostu szkodliwe. Taki rodzaj manikiuru jest w USA i krajach Europy Zachodniej mocno potępiany. I słusznie, gdyż buduje on obraz mocno przesadzonego zabiegu, co powoduje, że początkujące stylistki chcą osiągnąć taki efekt na każdej klientce, która wpadnie w ich ręce. A to nierealne! Dlatego ja osobiście preferuję sposób pracy pozwalający uzyskać bardzo dobry efekt końcowy przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa. Taki sposób pracy (patrz ramka) pozwala dokładnie, delikatnie i bezinwazyjnie opracować wał okołopaznokciowy, nawet w przypadku dłoni mocno zaniedbanych i wymagających specjalnego traktowania. Uważam więc, że to najlepszy wariant, jaki możemy zaproponować większości naszych klientów. Przy zastosowaniu tego typu technik uzyskamy optymalny rezultat, przy zachowaniu pełnego bezpieczeństwa procedury manikiuru.
Opracowywanie skórek STEP BY STEP
- Myję i dezynfekuję dłonie swoje i klientki, nakładam rękawiczki, dokonuję oceny stanu naturalnej płytki paznokcia i, jeśli nie ma przeciwwskazań, multikopytkiem zaczynam odsuwać obrąbek naskórkowy. Również przy użyciu multikopytka ‒ jeśli jest potrzeba, to przy użyciu jego bardziej precyzyjnej strony ‒ podważam skraj fałdy proksymalnej ku górze.
- Frezem karbidowym prostym delikatnie, ale precyzyjnie usuwam nabłonek z powierzchni paznokcia. Następnie frezem karbidowym ostrym usuwam nabłonek spod fałdy skórnej.
- Jednorazowy kapturek o gradacji 180 nakładam na mandrel z systemem gumek i matowię całość płytki paznokcia.
- Ceramiczną kulką strzygę sterczący ku górze skraj fałdy. Pracuję pojedynczymi ruchami, uważam, by nie dotknąć płytki paznokcia. Uważam, by nie pracować zbyt długo w jednym miejscu ‒ całość opracowuję w kilku nawrotach.
- Kulką diamentową wyrównuję całość fałd lateralnych i proksymalnej. Traktuję tę część zabiegu jak solidny piling wygładzający powierzchnię. Na samym końcu mogę delikatnie opracować powierzchnię skóry kostką, blokiem polerskim.