Z tego artykułu dowiesz się:
- czym jest efekt „ozempic face”,
- jak działają leki z analogami GLP-1,
- jak przeciwdziałać niepożądanemu efektowi.
Jak uniknąć efektu „ozempic face” po odchudzaniu?
Kilka lat temu na polskim rynku zaczęły pojawiać się leki zawierające substancje czynne z grupy analogów GLP-1, stosowane nie tylko w leczeniu cukrzycy typu 2, lecz również otyłości i nadwagi, najczęściej towarzyszących wspomnianej chorobie. Preparaty te zawdzięczają swą popularność dużej skuteczności w walce z obydwoma tymi problemami. Do tego stopnia, że od pewnego czasu coraz chętniej sięgają po nie także pacjenci nie mający cukrzycy, a planujący po prostu schudnąć.
Przyjmowanie tego typu leku wiąże się m.in. ze znacznym spadkiem apetytu, co w efekcie prowadzi do szybkiej utraty masy ciała. Niestety, ma to też swoją gorszą stronę. Kiedy ktoś w szybkim tempie zrzuci 20, 30 czy nawet 40 kilogramów, nie pozostaje to bez wpływu na rysy jego twarzy. O zjawisku „ozempic face”, jego przyczynach i sposobach zapobiegania opowiada specjalista dermatolog i lekarz medycyny estetycznej krakowskiego Centrum Medycznego Sublimed, dr Kamila Białek-Galas.
Moda z celebryckiego świata
W porównaniu do innych leków odchudzających, preparaty zawierające w składzie analogi GLP-1 dają najlepsze rezultaty. Dlatego też są one powszechnie przepisywane pacjentom przez lekarzy – niekoniecznie diabetologów – specjalizujących się w walce z cukrzycą. Od pewnego czasu chętnie sięgają po nie również gwiazdy czy celebryci, pragnący szybko pozbyć się zbędnych kilogramów, a u których media dopatrują się następnie efektu „ozempic face”, czyli pogorszenia wyglądu twarzy, spowodowanego szybkim spadkiem masy ciała.
Popularność leków z analogami GLP-1 jest tak duża, że powszechne stały się problemy z ich dostępnością wśród ludzi z cukrzycą typu 2, a więc tych, którzy potrzebują ich najbardziej. – W ostatnim czasie zauważamy większą niż wcześniej zgłaszalność do gabinetów medycyny estetycznej pacjentów, którzy w przeciągu krótkiego czasu istotnie stracili na wadze – mówi dr Kamila Białek-Galas z CM Sublimed. – Oczywiście takie przypadki wśród pacjentów nie są niczym nowym, natomiast skala zjawiska znacząco wzrosła. Jednocześnie pacjenci rzadko kiedy myślą o tym, że odchudzając się – zwłaszcza szybko i gwałtownie, będzie dochodziło u nich do redukcji tkanki tłuszczowej na całym ciele, a więc również na twarzy. O ile u osoby młodej będzie to dobrze wyglądało, o tyle już u osoby w średnim wieku i starszej, u których proces starzenia jest bardziej zaawansowany, mogą pojawić się efekty uboczne. Na proces starzenia twarzy mają wpływ m.in. zmniejszenie syntezy włókien kolagenowych powodujące pojawienie się wiotkości skóry oraz postępująca resorpcja kości i zanik podskórnych poduszeczek tłuszczowych, powodujące że wiotka skóra traci „podparcie” i zaczyna opadać. Jeżeli dochodzi do tego dodatkowo gwałtowany spadek objętości poduszeczek tłuszczowych, spowodowany przyjmowaniem wspomnianych leków, proces ten nabiera tempa – opisuje specjalistka.
Coś za coś, czyli starszy wygląd w zamian za utratę wagi
W tym kontekście do gabinetów medycyny estetycznej trafiają pacjenci po intensywnych terapiach odchudzających, ze sporymi ubytkami podskórnej tkanki tłuszczowej. Dochodzi u nich do zanikania objętości skroni, policzków oraz w okolicy przedusznej, pojawienia się głębokich fałdów nosowo-wargowych, linii marionetki oraz do repozycji tkanek i zaburzania owalu twarzy, co przejawia się pojawieniem tzw. „chomików” w linii żuchwy. – Można powiedzieć, że pacjenci tacy „starzeją się
w oczach” – opisuje dr Kamila Białek-Galas. – Pamiętajmy jednak, że leki zawierające analogi GLP-1 same w sobie nie powodują procesu starzenia. Po prostu ubytek tkanki tłuszczowej z okolicy twarzy zaczyna dawać taki efekt wizualny.
Podczas wywiadu lekarskiego często okazuje się, że w terapii odchudzającej pacjenta pojawia się lek na cukrzycę typu 2. Bo choć zjawisko przyjęło swoją nazwę od najbardziej znanego leku tego typu, to nie jest on jedynym.
Jak zadbać o twarz przed odchudzaniem?
Proces ubytku tkanki tłuszczowej z całego naszego ciała na skutek starzenia się jest całkowicie fizjologiczny. Jednak w trakcie intensywnej kuracji odchudzającej, uwzględniającej stosowanie wspomnianych leków, warto zadbać o przygotowanie twarzy przed nadchodzącym procesem. – W takich przypadkach proponuję pacjentom podanie biostymulatora tkankowego, stymulującego skórę przez okres np. roku lub dłużej. Dzięki temu, pomimo ubywającej tkanki tłuszczowej, skóra jest w stanie na tyle poprawić swoją jakość, że opisane wcześniej skutki uboczne nie będą aż tak drastyczne wizualnie – tłumaczy specjalistka CM Sublimed.
W sytuacji, w której problemowi nie udało się zapobiec, a pacjent dopiero po fakcie orientuje się, co stało się z jego skórą po terapii odchudzającej, z pomocą może przyjść np. modelowanie twarzy tkanką tłuszczową. Niekiedy jednak takie rozwiązanie okazuje się niemożliwe. Dlaczego? – Jeśli pacjent jest już po terapii odchudzającej, możemy nie znaleźć miejsca, z którego wystarczająca ilość tkanki tłuszczowej mogłaby zostać pobrana – wyjaśnia dr Kamila Białek-Galas. – U osoby, która wcześniej drastycznie straciła na wadze, tłuszczu najpewniej nie pozostanie na tyle dużo, aby możliwe było jego pobranie na potrzeby zabiegu. Poza tym wykorzystywanie tłuszczu w celu wypełniania ubytków tkankowych daje ciężkie do przewidzenia efekty. Dlatego że mniej więcej po dwóch miesiącach ok. połowa przeszczepionego tłuszczu ulegnie rozkładowi, a następnie zaleca się kolejny przeszczep tkanki tłuszczowej, co w zamyśle ma już przynieść efekt ostateczny.
Hiperkorekcja czy kwas hialuronowy?
– Niekiedy w takich sytuacjach wykonuje się zabieg modelowania twarzy tkanką tłuszczową w tzw. hiperkorekcji, czyli podając nadmierną ilość tkanki tłuszczowej – z uwagi na fakt, że jej część i tak następnie zaniknie. To jednak również nie jest metodą rekomendowaną, ponieważ w trakcie rekonwalescencji pacjent wygląda niekorzystnie, a dodatkowo nigdy do końca precyzyjnie nie przewidzi się, jaka część tłuszczu ulegnie rozkładowi, a jaka pozostanie, a także w których miejscach dokładnie się to wydarzy. Co więcej, wszelkiego rodzaju nieprawidłowości związane z nierównomiernym rozkładem tkanki tłuszczowej nie są łatwe do zniwelowania i wymagają interwencji chirurgicznej – konkluduje specjalistka.
Ze wszystkich dostępnych wypełniaczy do odbudowy objętości tkanek w tym obszarze, zdecydowanie najlepiej nadaje się kwas hialuronowy. – Jako lekarz zajmujący się w swojej praktyce pacjentami z zanikami tkanki tłuszczowej, osobiście uważam, że taka forma wypełniacza wolumetrycznego, podawana do głębokich warstw tkanki tłuszczowej, zapewnia najbardziej naturalne i przewidywalne efekty modelowania twarzy. Kwas hialuronowy w rękach doświadczonego specjalisty zapewni efekt, który nie będzie ani przerysowany, ani karykaturalny – przekonuje dr Białek-Galas.
Osoba decydująca się na intensywną terapię odchudzającą, powinna zdawać sobie sprawę z konsekwencji estetycznych, z którymi może się to wiązać. Warto również edukować naszych pacjentów, co robić, aby przeciwdziałać możliwym problemom. Współpraca pacjenta i specjalisty i zastosowanie się do jego zaleceń, z dużym prawdopodobieństwem pozwoli uniknąć przykrych następstw takiej kuracji.