Koszyk

Salon w kryzysie

STYLISTKI PAZNOKCI O PANDEMII – Kennedy to twórca chyba najbardziej ikonicznego w świecie biznesu powiedzenia: „Chińczycy używają dwóch pociągnięć pędzlem, by napisać słowo kryzys. Pierwsze oznacza zagrożenie, drugie – szansę. W czasach kryzysu uważaj na zagrożenie, ale rozpoznaj też rodzące się szanse”. O doświadczenia z okresu zamknięcia salonów oraz o plany na przyszłość zapytaliśmy właścicielki salonów stylizacji paznokci.

Magdalena Grodzka Akademia NETNAIL – salon manikiuru, Węgrów Czas pandemii okazał się dla salonów stylizacji paznokci bardzo trudnym okresem, co dla wielu z nas było stresujące; zarówno dla pracowników, jak i właścicieli. Dodatkowo wszystko zaczęło dziać się w miesiącach najbardziej opłacalnych dla tej branży! Wszystkie imprezy okolicznościowe: chrzciny, komunie święte, wesela, wyjazdy wakacyjne i bale zostały odwołane! Co za tym idzie – straciliśmy potencjalnych klientów uczestniczących w tych uroczystościach. Jeśli chodzi o nasze stałe klientki, to z przykrością trzeba tutaj powiedzieć, że nie wszystkie panie wróciły do nas po przerwie. Niekiedy z przyczyn finansowych czy kwestii zdrowotnych rezygnowały z wcześniej umówionych wizyt. Pocieszający jest jednak fakt, iż pozyskałyśmy znaczne grono nowych klientów. Sami mówili nam, że czują się bezpieczniej w salonie, gdzie na pierwszym miejscu stawiane są dezynfekcja, sterylizacja i czystość! Miło jest nam to słyszeć, bo utwierdza nas w przekonaniu, że to, co robimy, jest dobre i że idziemy w dobrym kierunku. Dla każdego z nas jest to okres próby, czasu do przemyśleń i reorganizacji pracy, jeśli jest to możliwe. Pokazuje to nam jednak, że relacje, jakie tworzymy z klientkami na przestrzeni naszej współpracy, są niezmiernie ważne i mogą one mieć znaczący wpływ na sytuacje podobne do tej, w jakiej obecnie się znajdujemy. Bądźmy jednak dobrej myśli, że obecny stan nie potrwa długo i za kilka lat będzie tylko złym wspomnieniem.

Paulina Kubska Nails by Paula, Mogilno Zamknięcie gabinetu przed jednym z najbardziej dochodowych sezonów w branży było dla mnie nie lada wyzwaniem, jednakże zdrowie moich klientek oraz moje było i jest dla mnie najważniejsze. Podczas przymusowej przerwy miałam czas na nowe zdobienia, ćwiczenie tempa pracy oraz przygotowanie się do egzaminu potwierdzającego kwalifikację instruktora. Był to również czas refleksji i przemyśleń, aby wrócić do pracy z 200-proc. zaangażowaniem i w pełni usatysfakcjonować stałe klientki, które wspierały mnie w tym trudnym czasie. Dużą pomocą był też wyrozumiały najemca. Ponieważ wysoki standard wykonywanych usług jest i zawsze były główną domeną mojego gabinetu, po zakończeniu lockdownu i wprowadzeniu odgórnych obostrzeń sanitarnych w moim w salonie niewiele się zmieniło. W czerwcu można było zaobserwować powrót ok. 70 proc. pań, natomiast kalendarz lipcowy pękał w szwach i miło było powitać nowe klientki. Oby już tak zostało.

 

 

Anna Oleszczuk Salon Fanaberia, Gdańsk Koronawirus spadł na nas jak grom z jasnego nieba. Nikt się nie spodziewał, że czekają nas takie czasy. W dobie epidemii wcale nie jest nam łatwo funkcjonować. Ceny produktów jednorazowego użytku, takich jak maseczki czy rękawiczki, wzrosły kilkakrotnie, a co za tym idzie ‒ musieliśmy podnieść ceny naszych usług. Dezynfekcja i sterylizacja ‒ tutaj dużo się nie zmieniło, ponieważ od zawsze dbaliśmy o bezpieczeństwo swoje i naszych klientów. Jest to dla mnie priorytet, jeśli chodzi o takie usługi, i nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Martwił mnie okres po kwarantannie. Kiedy dzwoniłam do klientek z informacją, że się otwieramy, to większość z radością bukowała terminy, ale była też spora część pań, które rezygnowały. Pierwsze dwa‒trzy tygodnie miałyśmy wybukowane całkowicie, ale później pojawiały się już „okienka” i tu zaświeciła mi się lampka „co dalej?”. Na szczęście powoli zaczęły pojawiać się nowe klientki. Aktualnie jesteśmy na etapie zatrudniania kolejnej (już czwartej) stylistki, ponieważ kalendarz mamy zapisany na co najmniej miesiąc do przodu. Wszystko wraca do normy i mam ogromną nadzieję, że już tak zostanie.

Anna Karbownik-Joniec Pinky Finger QTeam, Kraków Pandemia była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Na początku, chyba jak każdy przedsiębiorca, martwiłam się, jak długo będą trwać wszelkie obostrzenia. Fakt, że od początku prowadzenia firmy starałam się zbudować jej zaplecze finansowe, pozwolił mi przetrwać ten czas bez większego stresu. Byłam przygotowana na kryzys i wiedziałam, że jako pracodawca mogę zapewnić pracownicę, że będzie miała dokąd wracać. Oczywiście skorzystałam także ze wszystkich możliwych dofinansowań oferowanych przez państwo, które były bardzo pomocne. Starałam się wykorzystać okres pandemii na doskonalenie swoich umiejętności, między innymi przez platformy online, oraz znalazłam w końcu czas, by zadbać o social media mojej marki. Jako instruktor zainwestowałam swoją energię w pracownicę – szkoląc ją, by w momencie powrotu do pracy mogła wykonywać stylizacje jeszcze lepiej. W moim salonie od zawsze ogromną wagę przykładałam do zachowania higieny, dezynfekcji i sterylizacji, dlatego aktualne nakazy związane z tą kwestią nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Natomiast obostrzenia dotyczące zakazu używania telefonu lub  nakazujące noszenie maseczki przez klientkę uważam za bardzo dobry pomysł i wprowadzę je na stałe w moim salonie. W rozporządzeniu znajdziemy oczywiście więcej przepisów związanych chociażby z dezynfekcją klamek, włączników, zachowaniem odpowiedniej odległości czy stosowaniem przyłbic – natomiast przestrzeganie ich nie sprawia nam większej trudności. Nie da się nie odczuć wzrostu kosztów za produkty do dezynfekcji. Mam nadzieję, że jest to sytuacja tymczasowa, dlatego nie zwiększyłam cen za usługi. Jeżeli sytuacja na rynku się utrzyma, wtedy podejmę decyzję o podniesieniu cen, by móc pokryć różnicę na produktach do dezynfekcji, rękawiczkach czy maseczkach. Ta sytuacja pokazała mi, jak ważne jest budowanie zaplecza finansowego tak, by być przygotowanym na kryzysowe sytuacje oraz utwierdziła w tym, że wszelkie procedury dotyczące dezynfekcji i sterylizacji w moim salonie są na najwyższym poziomie.

Angelika Piwowarczyk Salon stylizacji paznokci Angelika Piwowarczyk Nails Studio&Academy, Kielce Czas obywatelskiej kwarantanny był dla każdego niewątpliwie trudnym okresem. Nie tylko ze względu na troskę o naszych bliskich, ale także w związku z brakiem możliwości pracowania i zarabiania, co skutkowało brakiem płynności finansowej. Dla wielu kosmetyczek własna działalność́ to jedyne źródło dochodu. Akurat w marcu miałam przenosić się do nowego salonu, gdy wirus spowodował zamknięcie szkół i panikę wśród rodaków. Nie udało mi się przeprowadzić i na dodatek salony beauty musiały być zamknięte. Najtrudniejszym momentem było dla mnie odmówienie wszystkich wizyt przedświątecznych moich stałych klientek. Od czterech lat nigdy nie było sytuacji, w której klientka pozostała sama z odrostem na paznokciach. W momencie odwoływania wizyt czułam stres i lęk przed tym co dalej. Czy klientki zaczekają? Czy wrócą? Te pytania towarzyszyły mi przez cały czas przymusowej kwarantanny…
Gdy przyszedł moment powrotu, bardzo się cieszyłam, że wracamy. Czas przestoju wykorzystałam na urządzanie nowego gabinetu i przygotowanie się na otwarcie w nowej rzeczywistości. Początki były trudne, czułam, że zaczynam wszystko od nowa. Bardzo kocham to, co robię i zrobiłam wszystko, by znów funkcjonować na pełnych obrotach. Zawsze w moim salonie były przestrzegane zasady dezynfekcji i sterylizacji, więc obostrzenia związane z pandemią nie wniosły zbyt wielu zmian. Dla komfortu klientek zainstalowałam przesłonę z pleksi oraz tablicę informującą o stosowaniu się w gabinecie do wytycznych Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Mimo trwającego nadal stanu epidemii wszystko zaczęło wracać na właściwe tory.