Imię i nazwisko: Sylwia Kryska
Nazwa salonu: Ananya Clinic Holistic Cosmetology
Kraj: Wielka Brytania
Miasto: Loughton, obrzeża Londynu
Ile lat działa salon: 2,5 roku
Główne usługi: kosmetyka biała, masaże twarzy, zabiegi aparaturowe np. radiofrekwencja mikroigłowa, terapia skór problematycznych, głównie trądziku
Liczba osób zatrudnionych: dwie
Powierzchnia salonu: 25 m2
- Skąd wzięła się decyzja o otwarciu gabinetu za granicą?
- Po studiach planowałam wyjazd do USA, ale los pokierował mną inaczej. Chciałam spróbować życia za granicą, więc wyjechałam na tydzień do Londynu, gdzie niespodziewanie otrzymałam propozycję pracy w salonie kosmetologicznym. To doświadczenie pozwoliło mi przełamać barierę językową i lepiej zrozumieć brytyjski rynek beauty.
Kosmetologia była obecna w moim życiu od zawsze – już w Polsce pracowałam w salonie mamy, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to moja pasja. Gdy pracowałam w Londynie, brakowało mi jednak swobody w podejmowaniu decyzji i możliwości indywidualnego podejścia do klienta. Zależało mi na diagnostyce i długoterminowych efektach, a nie tylko szybkim rezultacie. Dlatego wspólnie z mamą otworzyłyśmy własny salon na obrzeżach Londynu, łącząc kosmetologię z holistycznym podejściem do klienta.
- Po studiach planowałam wyjazd do USA, ale los pokierował mną inaczej. Chciałam spróbować życia za granicą, więc wyjechałam na tydzień do Londynu, gdzie niespodziewanie otrzymałam propozycję pracy w salonie kosmetologicznym. To doświadczenie pozwoliło mi przełamać barierę językową i lepiej zrozumieć brytyjski rynek beauty.
- Czy łatwiej jest otworzyć gabinet w Wielkiej Brytanii w porównaniu z Polską i czy widzi Pani znaczące różnice, jeśli chodzi o prowadzenie działalności za granicą?
- Zakładanie firmy w UK jest proste i szybkie – można rozpocząć działalność jako self-employed (jednoosobowa firma) lub założyć spółkę LTD. Największe wyzwanie to wynajem lokalu, który wiąże się z bardziej skomplikowanymi procedurami niż w Polsce. Wynajmujący szczegółowo sprawdzają historię kredytową i zdolność finansową najemcy, co może stanowić problem dla osób bez udokumentowanej historii finansowej. Dodatkowo sam proces wynajmu jest bardziej sformalizowany, ponieważ pośredniczą w nim prawnicy – to zwiększa koszty i wydłuża negocjacje, często nawet o kilka miesięcy. Dlatego wiele osób rezygnuje z wynajmu i decyduje się na pracę w domu, co – niestety – psuje rynek kosmetologiczny.
- O jakie usługi najczęściej pytają klientki?
- Rynek kosmetyczny w Wielkiej Brytanii jest bardzo zróżnicowany, a preferencje klientek można podzielić na dwie kategorie. Z jednej strony wiele Brytyjek szuka zabiegów nieinwazyjnych. Popularne są terapie manualne, masaże liftingujące, manualne zabiegi oraz całkowicie łagodne peelingi bez głębokiego złuszczania, które wspierają regenerację skóry. Z drugiej strony istnieje grupa klientek, które preferują bardziej przerysowany wygląd. Wciąż na topie są wyraźnie zarysowane żuchwy, nadmiernie duże usta, mocno uwydatnione policzki i wypełniacze.
W naszym gabinecie decydujemy się na naturalne rezultaty i zdrową kondycję skóry. Doskonale sprawdza się u nas połączenie zabiegów nieinwazyjnych, które wspierają regenerację i dbają o zdrowie skóry, oraz zabiegów stymulujących, takich jak stymulatory tkankowe czy radiofrekwencja mikroigłowa. Klientki szybko zdobywają zaufanie i podążają za rekomendacją specjalisty.
Pracujemy również z wieloma skórami problematycznymi, gdzie diagnostyka jest bardziej wymagająca – szczególnie jeśli chodzi o badania krwi, które pozwalają dokładniej poznać przyczyny problemów skórnych. W Wielkiej Brytanii proces ten jest utrudniony w porównaniu z Polską, gdzie dostęp do bardziej szczegółowych badań jest łatwiejszy.
- Rynek kosmetyczny w Wielkiej Brytanii jest bardzo zróżnicowany, a preferencje klientek można podzielić na dwie kategorie. Z jednej strony wiele Brytyjek szuka zabiegów nieinwazyjnych. Popularne są terapie manualne, masaże liftingujące, manualne zabiegi oraz całkowicie łagodne peelingi bez głębokiego złuszczania, które wspierają regenerację skóry. Z drugiej strony istnieje grupa klientek, które preferują bardziej przerysowany wygląd. Wciąż na topie są wyraźnie zarysowane żuchwy, nadmiernie duże usta, mocno uwydatnione policzki i wypełniacze.

- Kto może w Wielkiej Brytanii pracować w gabinecie kosmetycznym, czy zawód ten podlega regulacjom i czy polskie dyplomy i certyfikaty są tam uznawane?
- W UK zawód kosmetologa regulowany jest przez system NVQ. Poziom 2 obejmuje podstawowe zabiegi, poziom 3 – pielęgnację twarzy, a poziom 4 – zaawansowane techniki, takie jak peelingi chemiczne czy laseroterapia. Ponadto istnieje system szkoleń CPD, który umożliwia zdobywanie dodatkowych kwalifikacji. Polskie studia kosmetologiczne mogą być nostryfikowane przez NARIC (narodową bazę uznawania kwalifikacji), ale kursy bez brytyjskiej akredytacji nie są uznawane. Niestety, brak ścisłych regulacji pozwala na wykonywanie zabiegów przez osoby po kilkudniowych kursach, co budzi kontrowersje.
- Czy osoba zakładająca salon może liczyć na programy wsparcia ze strony państwa, np. jakieś dopłaty, refundacje?
- W Wielkiej Brytanii nie ma takich dofinansowań.
- Jak wygląda rynek pracy w Wielkiej Brytanii? Czy łatwo znaleźć dobrego pracownika? Na jakich zasadach działa zatrudnienie – umowa o pracę, własna działalność?
- Rynek pracy w Wielkiej Brytanii, szczególnie w branży beauty, jest zróżnicowany. Wiele osób pracuje w warunkach samozatrudnienia, ale w większych salonach często oferowane są umowy o pracę z wynagrodzeniem, prowizją oraz świadczeniami socjalnymi. Znalezienie wykwalifikowanego pracownika, zwłaszcza potrafiącego wykonywać specjalistyczne zabiegi, bywa wyzwaniem, dlatego właściciele renomowanych salonów inwestują w szkolenia i rozwój pracowników.

- Czy gabinety podlegają, tak jak w Polsce, kontroli sanepidu?
- Gabinety kosmetyczne w UK nie podlegają kontroli sanepidu, lecz lokalnym regulacjom councilu. Każdy urząd ma własne wymagania, a licencja na działalność może obejmować różne kryteria w zależności od regionu i rodzaju zabiegów. Niektóre councils przeprowadzają inspekcję przed wydaniem pozwolenia, a zaawansowane procedury, jak laseroterapia czy mikroigłowanie RF, mogą wymagać dodatkowych certyfikatów.