MKMKK Welt Nägel Marta Karpinska-Kucharska (MKMKK Świat Paznokci)
- Właścicielka: Marta Karpińska-Kucharska
- Jak długo działa salon: 2 lata
- Usługi: stylizacja paznokci, manicure, pedicure
- Zatrudnienie: 1 osoba
- Powierzchnia salonu: ok. 30 m2
Skąd się wzięła decyzja o otwarciu gabinetu za granicą?
To była decyzja osobista. Postanowiliśmy z mężem przenieść swoje życie do Niemiec, aby móc być razem. Mój współmałżonek pracował wtedy w transporcie międzynarodowym i był gościem w domu. Kiedy przyszedł Covid, byłam w ciąży z córką. Musiałam wtedy zamknąć swój salonik stylizacji paznokci i zostałam z niczym. Wiedziałam, że wyjazd pozwoli nam scalić na nowo naszą rodzinę, zdobyć mieszkanie, a z paznokciami mogę pracować wszędzie. Założyłam sobie wtedy, że wyjadę z Polski, aby za granicą upiększać paznokcie Polek na obczyźnie. I tak też się stało.
Czy łatwiej jest otworzyć gabinet w Niemczech czy w Polsce i czy widzi Pani znaczące różnice, jeśli chodzi o prowadzenie działalności za granicą w porównaniu z Polską?
Samo otwarcie salonu stylizacji paznokci w Niemczech odbywa się tak samo jak w Polsce. Składa się wniosek do urzędu o otwarcie działalności gospodarczej, wnosi opłatę i gotowe. Ułatwienie stanowi brak wymaganej kasy fiskalnej. Dodatkowo, w Niemczech nie jest wymagany autoklaw. Wystarczy sterylizator parowy do 250 st.
O jakie usługi najczęściej pytają klientki?
Zanim poszłam „na swoje”, zaczepiłam się w salonie kosmetycznym, gdzie wynajęłam sobie kawałek podłogi do pracy. Wtedy miałam więcej klientek pochodzenia niemieckiego i faktycznie trend był jednokolorowy. Dominowała czerwień. Po ośmiu miesiącach, kiedy poszłam „na swoje”, zaczęły do mnie przychodzić nasze rodaczki. Na moje szczęście Polki, bez względu na kraj zamieszkania, lubią się wyróżniać. Okazało się też, że panie od zawsze marzyły o takich paznokciach, lecz rynek niemiecki – który jest wypełniony po brzegi salonami azjatyckimi – nie oferował im nic więcej poza kolorem i frenchem. Znalazłam swoją niszę na rynku!
Stąd też te panie, którym zależy na czasie i po prostu „zrobieniu” paznokci (nie mówimy tu ani o jakości, ani higienie), wybierają salony azjatyckie. Tam nie ma czasu na ploteczki, picie kawki czy zdobienia. Nie trzeba mieć także terminu, bo paznokcie robi się jak w fabryce – na akord. Zaś te panie, które lubią być zaopiekowane, nie mają problemu z dotrwaniem do terminu i doceniają higienę oraz kunszt artystyczny – szukają takiego salonu jak mój. 😊
Kto może w Niemczech pracować w gabinecie kosmetycznym, czy zawód podlega regulacjom i czy polskie dyplomy i certyfikaty są uznawane?
Jeśli chodzi o salony kosmetyczne, to w Niemczech jest zupełnie inna bajka niż w Polsce. Tutaj, aby móc otworzyć salon kosmetyczny, potrzebna jest szkoła kosmetyczna i dyplom. Nawet jeżeli jest on z Polski, to rzadko jest uznawany. Salony kosmetyczne podlegają bardzo jasnym przepisom, zwłaszcza pod względem zakresu wykonywanych usług. Są też często kontrolowane, a za brak odpowiednich kwalifikacji nakładane są bardzo dotkliwe kary pieniężne – a nawet zakaz wykonywania zawodu na terenie Niemiec.
Zupełnie inaczej jest ze stylizacją paznokci czy rzęs. Dla nas nie ma żadnych regulacji i podobnie jak w Polsce – jesteśmy tworem samozwańczym. Nie ma oficjalnie takiego zawodu jak stylistka paznokci czy rzęs. Dlatego każdy może taki salon otworzyć bez żadnego szkolenia.
Czy osoba otwierająca salon może liczyć na programy wsparcia ze strony państwa (np. jakieś dopłaty, refundacje itp.)?
Z tego co mi wiadomo, to jakieś minimalne programy wsparcia są oferowane – pod warunkiem, że otwiera się działalność po przepracowaniu minimum roku w zawodzie.
Jak wygląda rynek pracy w Niemczech? Czy łatwo jest znaleźć dobrego pracownika? Na jakich zasadach działa zatrudnienie (np. umowa podobna do umowy o pracę, własna działalność itp.)?
W branży beauty raczej nie mamy takich problemów, gdyż większość z nas pracuje na swój rachunek. Podstawową formą zatrudnienia w Niemczech jest Minijob. Pozostałe formy są podobne jak w Polsce: umowa o pracę, na pół etatu lub o współpracę.
Czy gabinety podlegają, tak jak w Polsce, kontroli np. sanepidu?
W przypadku salonów stylizacji paznokci kontrole zdarzają się niezwykle rzadko. Właśnie na tym bazują tutaj salony azjatyckie. Totalny brak higieny, taki jak: jeden pilnik na cały dzień dla wszystkich klientek do rąk i stóp, brudne podłogi czy takież narzędzia są zjawiskiem powszechnym. Dodatkowo świadomość klienta jest zupełnie inna niż w Polsce. Polki doskonale wiedzą, czego należy oczekiwać od takich miejsc, jak mój salon. Są także świadome konsekwencji używania np. brudnych narzędzi czy chowania pilnika do kopertki. Wiedzą także, dlaczego ta sama usługa w moim salonie i w tym azjatyckim znacznie różni się ceną. To przepaść, jednak nadal bardzo powszechna.