Koszyk

Kolejne tytuły i wygrane!

| Autor: Marian Folga

Marian Folga jest wielokrotnie nagradzanym artystą bodypaintingu. Od kilku lat zajmuje miejsce na podium licznych konkursów i mistrzostw w całej Europie. Jest twórcą wszechstronnym – jego pasją jest nie tylko bodypainting, ale także teatr tańca, fotografia, film, akrobatyka. W 2018 roku już po raz 7. zdobył tytuł Mistrza Facepainting Trophy w Warszawie, zajmując 1. miejsce. W Bodypainting Trophy, organizowanych w ramach targów BEAUTY FORUM w Monachium, zajął w tym roku 3. miejsce.

 

Jest Pan wielokrotnie nagradzanym uczestnikiem mistrzostw i konkursów. Pierwsze miejsce na podium zajmował Pan już niejeden raz. Czy udział w mistrzostwach nadal wiąże się ze stresem i tremą? Wszystko zależy od mistrzostw. Jeżeli poziom jest wysoki i duża liczba uczestników, to wtedy wiąże się to z pewną tremą. Do takich konkursów przygotowuję się znacznie dokładniej i dłużej. Najwięcej czasu zajmuje mi interpretacja tematu, następnie wykonanie projektu. Czasami trwa to kilka miesięcy. Praktycznie na każdych mistrzostwach towarzyszy mi lekki stres i emocje. Jak wspomina Pan atmosferę panującą na mistrzostwach w Monachium, gdzie zajął Pan w tym roku 3. miejsce?
Mimo że brałem udział w wielu konkursach, za każdym razem są one dla mnie ciekawym oświadczeniem i okazją do spotkania z ludźmi tak samo pasjonującymi się bodypaintingiem. Dlatego uważam, że atmosfera na każdym konkursie jest przyjazna, ludzie są otwarci, większość znam już od lat. Mistrzostwa w Monachium charakteryzuje wysoki poziom umiejętności uczestników. Nastawiamy się na stworzenie czegoś ciekawego, odrobinkę przy tym rywalizując. Co oczywiście tylko motywuje do pracy, a nie wpływa na relacje między uczestnikami. Więc nieważne, czy są to mistrzostwa w Monachium, czy innym mieście. Jestem praktycznie na każdym konkursie organizowanym w Europie i mam okazję porównać, jak to wygląda w innych krajach.

Co jest według Pana najważniejsze w procesie przygotowań do konkurencji mistrzowskich?
Ważne jest, aby odpowiednio zinterpretować temat, gdyż ciekawa i niekonwencjonalna interpretacja jest wysoko oceniana. Drugim bardzo ważnym krokiem jest stworzenie dobrego projektu i potem tylko malowanie i malowanie… W procesie twórczym wspiera mnie i aktywnie uczestniczy moja żona Monika, która jest także autorką fantazyjnych projektów nakryć głowy moich modelek.

Jakie dziedziny sztuki oprócz facepaintingu i bodypaintingu są Panu szczególnie bliskie?
Obecnie najwięcej czasu pochłania praca z teatrem tańca Dyemotion. Jest to grupa, którą stworzyłem siedem lat temu. W swoich widowiskach łączymy bodypainting, taniec, akrobatykę, grę świateł z wywołującą dreszcz i emocje muzyką. Głównie bazujemy na bodypaintingu UV. Oprócz tego bardzo bliska jest mi fotografia, akrobatyka, kiedyś malarstwo olejne i rysunek. Co doradziłby Pan osobom, które stawiają pierwsze kroki w body- i facepaintingu?
Aby malowały jak najczęściej, ponieważ każde ćwiczenie doprowadza nas do perfekcji w tym, co wykonujemy. Ja należę do osób bardzo upartych w tym, co robię, i sukcesywnie dążę do celu. Jeśli się za coś zabiorę, robię to jak najlepiej potrafię i jestem przekonany że nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystkiego da się nauczyć – wystarczy chcieć.