Czy kiedy ktoś w towarzystwie kichnie, spieszysz z życzeniami „na zdrowie”? A co mówisz przy stole, w eleganckiej restauracji, kiedy zaczynacie jeść obiad? Zapewne sakramentalne „smacznego”. Okazuje się, że zachowania te, zgodnie z zasadami savoir-vivre’u, nie są właściwe. Tak bywa… W każdej dziedzinie życia funkcjonują pewne utarte schematy, które często bezrefleksyjnie powielamy. Podobnie rzecz się ma w stylizacji paznokci. Jakie mity i legendy najczęściej spotykam w salonach? Poniżej kilka przykładów.
1. Onycholiza wyklucza wykonywanie zabiegów stylizacji paznokci
Przyczyn onycholizy może być bardzo wiele i jeśli mamy choć cień podejrzeń, że jej powstanie jest częścią większego, ogólnego problemu dotyczącego dłoni klientki – należałoby odmówić zabiegu. Podobnie w sytuacji, gdy odspojona część paznokcia przekracza połowę długości naturalnej płytki. Kiedy jednak przychodzi do nas stała klientka, która skruszona przyznaje, że przytrzasnęła sobie paznokieć drzwiami od samochodu, wtedy wykonanie stylizacji będzie wręcz wskazane. Z mojego doświadczenia wynika, że drobna onycholiza, która powstała na skutek urazu mechanicznego, nie jest żadnym problemem. Bez porównania bardziej niebezpieczne byłoby zostawienie tak naderwanego, gołego paznokcia. Skutkiem mogłoby być ryzyko dalszego zadzierania się płytki.
2. Mechaniczne zaciskanie to dobry sposób na smukłe paznokcie
Podczas ostatnich targów BEAUTY FORUM usłyszałam dobiegające z megafonu zdanie: „Rzeczywiście, ten paznokieć wyszedł nam bardzo gruby, ale nie martwcie się – zaraz go zaciśniemy!”. Hmm… W tym momencie w pięść zacisnęła się – ale moja dłoń. W pięść. Bo jak to? Stylista nie potrafi pracować pędzlem, tylko musi uciekać się do mechanicznych sposobów miażdżenia paznokci? Nawet gdy zachodnie autorytety grzmią, że takie ściskanie linii bocznych powoduje odejście paznokcia od łożyska – czyli wspominaną wcześniej onycholizę? Nie, nie, nie! Proces formowania idealnych płaszczyzn paznokcia wymaga precyzji. Warto więc wdrożyć sposób pracy w formie manus facere, by samodzielnie wykonać każdy szczegół, a nie zdawać się na łaskę lub niełaskę sprężynki. Dobre podcięcie i podłożenie szablonu pozwoli uzyskać idealne krzywizny bez inwazyjnego ugniatania paznokcia. Gwarantuję!
3. Apex, czyli krzywa C
To niemal jak odwieczny spór – co było pierwsze: jajko czy kura? Patrząc z boku paznokcia, widzimy apex, czyli najwyższy punkt na łuku paznokcia zapobiegający powstawaniu efektu dźwigni. Obserwując strukturę stylizacji z rzutu bocznego można dostrzec, że przybiera ona formę delikatnego łuku (ang. arch). Łuk ten osiąga kulminację w postaci wzniesienia nazywanego apexem. Każdy naturalny paznokieć posiada bowiem delikatniejszy rejon nazywany obszarem stresu. W tym miejscu dochodzi do wyraźnych naprężeń na płytce paznokcia, co czasem skutkuje bolesnym złamaniem lub bocznym pęknięciem. By ograniczyć takie ryzyko, w obszarze stresu nadkłada się więcej produktu – i ten najwyższy na łuku punkt to właśnie apex. Jego umiejscowienie jest uzależnione od kilku czynników: kształtu naturalnej płytki paznokcia, jej długości oraz wybranego kształtu przedłużenia. Nie ma on jednak zbyt wiele wspólnego z krzywą C, która potocznie nazywana jest w Polsce tunelem – widzianym od przodu. Na logikę! Patrząc z boku i wyobrażając sobie literę C… jak potwornie gruby i garbaty musiałby być nasz paznokieć?!
4. Gdy pojawią się pęcherzyki powietrza – trudno. Muszą zostać.
Pęcherzyki powietrza to nieproszeni goście pojawiający się w pudełku pełnym żelu lub na wybudowanym już paznokciu. Często powstają także w czasie cieniowania lakierami hybrydowymi przy użyciu pędzla typu grzebyczek. Przyczyną ich powstawania w słoiczku jest nieprawidłowa technika aplikacji produktu – bełtanie, kręcenie, wiercenie, energiczne mieszanie, ciągnięcie za pędzlem porcji żelu. Podobnie niewskazane jest nabieranie żelu jak chochlą i strzepywanie go do słoika. By nie przenieść bąbelków ze słoika na paznokieć, można postukać lekko podgrzanym żelem o blat stołu czekając, aż bąbelki wypłyną ku powierzchni – po czym poprzebijać wykałaczką pojedyncze drobne pęcherzyki. Z kolei w fazie cieniowania lakierami bąbelki te wcale nam nie przeszkadzają. Swobodnie możemy mieszać kolory, bo znając odpowiednie techniki pracy, pozbędziemy się tych niedoskonałości w ciągu dosłownie 1–2 sekund. A klientka będzie cieszyć się idealnym ombre lub cieniowaniem.
5. Przed aplikacją masy płytkę trzeba spiłować – inaczej produkt się nie trzyma
Praca pilnikiem i frezarką wymaga sporej dozy umiejętności i wyczucia. Nie można też zapomnieć o wiedzy, którą powinien posiadać stylista – jaka liczba obrotów, jaki rodzaj frezu, jaką zastosować technikę pracy. Wszystko to ma ogromne znaczenie, kiedy operujemy na naturalnej płytce paznokciowej. Nazbyt często zdarza się bowiem, że klientka siedzi jak na szpilkach i cały czas „posykuje” z bólu. Delikatna i wrażliwa osoba może co najwyżej czuć minimalny dyskomfort w czasie opracowywania lub ściągania masy albo też przy usuwaniu nabłonka i matowieniu, ale nigdy nie może czuć bólu! Oznacza to bowiem, że naruszamy ciągłość płytki paznokcia, ścinamy poszczególne warstwy korneocytów i doprowadzamy łożysko do przegrzania! Nadzwyczaj często kończy się to przepiłowaniem płytki, czyli po prostu spiłowaniem jej z grubości. Klientka może mieć wówczas dolegliwości bólowe nawet przez kilkanaście dni – nie móc umyć rąk (bo łoże pali potwornie) i z trudem manewrować dłońmi, bo paznokcie po prostu intensywnie „rwą”. Jak temu zaradzić? Paradoksalnie, w ciągu minuty możemy zakończyć to cierpienie – ponownie nakładając na paznokcie masę. Odradzam jednak żel lub hybrydę, bo w procesie utwardzania na pewno pojawi się znaczny ból. Polimeryzacja jest bowiem reakcją egzotermiczną. Ciepło wydziela się na zewnątrz, boleśnie parząc osłabioną płytkę. Najlepszym rozwiązaniem będzie więc cienka warstwa akrylu lub akrylożelu, który usztywni i zabezpieczy paznokieć, pozwalając mu spokojnie odrastać.
6. Do podkładania szablonów ściągnij rękawiczki
Gdy usłyszałam tę poradę po raz pierwszy, bardzo się zdziwiłam. Jak to? Chroniąc siebie i klientkę, przez cały zabieg pracujemy w rękawiczkach, a na czas podkładania form je ściągamy? Gdzie tu sens? Czy na te kilka minut grzybica, Pseudomonas, brodawczak przestaną działać? Pracując odpowiednią techniką i wybierając dobrej klasy nitrylowe rękawiczki, naprawdę można podłożyć i podciąć szablon w 30 sekund. Rękawiczki w niczym nie przeszkadzają, a są niezbędną barierą, która zapewnia nam komfort i bezpieczeństwo pracy. Dlatego pamiętajcie proszę – rękawiczki zakładamy przed zabiegiem i ściągamy po stylizacji. Przyjmijmy to jako zasadę. Tych kilka uwag to tylko wybrane przykłady faktów i mitów, z jakimi zetknęłam się w trakcie mojej pracy. Jest ich niestety oczywiście znacznie więcej. Mam jednak nadzieję, że liczne szkolenia, kongresy, książki i inne publikacje w zakresie technik i bezpieczeństwa stylizacji paznokci będą Wam dostarczać coraz więcej fachowej wiedzy. Tak, by krążących w naszej branży mitów było coraz mniej.